Trening rozpoczyna się od… trenera.

Tak jak pisałem w poprzednim wpisie, wrzesień ma być miesiącem zmian. Żeby nie było stagnacji tylko urozmaicenie oraz aby pod wprawnym okiem zmaksymalizować efekty treningów zwróciłem swoje oczy w poszukiwaniu kogoś kto mógłby mi pomóc. Nie dalej jak kilka tygodni temu trafiłem na blog run-passion.pl. Zacząłem czytać o startach autora, osiągnięciach, treningach. Fajny sposób pisania sprzyjał pochłanianiu tekstu. W międzyczasie odbył się Herbalife Triathlon Gdynia, w którym to autor owego bloga brał udział. Gdy przejeżdżał wzdłuż Skweru Kościuszki, rozpoczynając swoje drugie kółko na rowerku, komentator zwrócił szczególną uwagę na tego zawodnika. Mówił, że Piotr Suchenia jest znany w trójmiejskim światku biegaczy. Absurdalny dla mnie wynik jaki osiągnął Piotrek w tych zawodach przemilczę, bo nie chcę się w żadnym wypadku porównywać 😉 Chętni znajdą te informacje na jego blogu. Pomysł uzyskania pomocy z treningiem zderzył się z natrafieniem na osobę Piotra w internecie. Nie pozostało nic innego jak wejść w kontakt (ale nie taki w ścianie) i porozmawiać na tematy biegowe. Okazuje się, że to bardzo sympatyczna postać i postanowiłem zaufać Piotrowi. Wszak marzenia, do których nawiązuje domena bloga są dość nierealne więc potrzebuje kogoś kto pokaże mi mapę i ścieżkę, którą mam iść, by do nich dojść.

Wczoraj wieczorem nastąpiło spotkanie twarzą w twarz. Szczęście takie, że nie musiałem stoczyć z Piotrkiem pojedynku biegowego, bo to nie miałoby sensu. Krótko pogadaliśmy i przystąpiliśmy do działania. Nie będę rozpisywał się wielce na temat samego testu. Napiszę na razie tylko tyle, że robiłem po 3 okrążenia wokół boiska MOSiRu w Rumi, minuta przerwy potrzebna na wzięcie kropli krwi z palucha, złapanie oddechu i kolejne 3 okrążenia. Pierwsze 3 kółka celowane były w tempo 6:00 min/km, kolejne w 5:40, dalej 5:20 i jeszcze 5:00 oraz 4:40. Trudno było mi złapać tempo na 5:00 i 4:40, bo takich prędkości zwyczajnie nie znam 😉 Piątka wyszła całkiem równo ale 4:40 trochę szarpałem tempo i średnie wyszło w okolicach 4:30. Ja piercmokam ale ja jestem szybki! hrhrhrhr

Test z Piotrem czasy okrazen(Okrążenia nr 4, 7, 10 oraz 13 były rozbiegowe. Wliczał się w nie czas odpoczynku między seriami, stąd tak wysokie czasy tempa)

Na „do widzenia” nastąpiła dłuższa pogawędka merytoryczna typu „100 pytań do” i rozeszliśmy tudzież rozbiegliśmy się do domów. Bardzo ciekaw jestem co z tego wszystkiego wyniknie. Startuje od września tylko… nie do końca tak jak powinienem. Dzisiaj zaczyna się 3 dniowe tourneè po Sopocie, które pewnie rozłoży mnie na łopatki (a przynajmniej taki jest plan 😛 ). Cóż, kawalerskie bardzo dobrego kumpla nie może przejść w życiu obojętnie. Musi zostawić jakiś ślad na psychice 😉

W tym tygodniu zrobiłem tylko 2 biegi. W poniedziałek była siłownia i wskoczyłem testowo na rowerek. Później jakoś zajęcia rodzinne nie pozwalały na treningi. Zrobiłem tylko szybkie kółko 7 km ze średnią nieco ponad 5:00 w środę (dla mnie to był właściwie max. Dawno tak nie biegałem) no i wczoraj ten test z Piotrkiem. Teraz przerwa, reset. W poniedziałek rozpoczęcie roku z Bartkiem, huh. I nie ma opjer… jakkolwiek ostro będzie na kawalerskim. Jedziemy od początku września! Do celu… a o celach napiszę niedługo 🙂

2 thoughts on “Trening rozpoczyna się od… trenera.

Dodaj komentarz